POCZUCIE HUMORU NAJWYŻSZEJ PRÓBY
Tytuł: Ewangelia ognia
Tytuł oryginału: The Fire Gospel
Tytuł oryginału: The Fire Gospel
Autor: Michel Faber
Tłumacz: Maciej Świerkocki
Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 2009
Liczba stron: 174
ISBN: 978-83-7414-664-7
Dawno żadna książka nie sprawiła mi tyle przyjemności, co w
sumie niepozorna „Ewangelia ognia” Michela Fabera. Linia fabularna jest dość
prosta: badacz starożytności, znawca aramejskiego, niejaki Theo Griepenkel
przez przypadek wchodzi w posiadanie liczących sobie dwa tysiące lat zwojów.
Historia Jezusa opisana przez naocznego świadka to nie lada gratka dla
naukowca, przekonanego, że dzięki zdobyczy zyska sławę i pieniądze (a może na
odwrót – pieniądze i sławę). Opracowuje tłumaczenie i szuka wydawcy, który
zamieni jego dzieło w bestseller. I tak oto, bezwiednie wpada w maszynę
popkultury: zmienia książkę zgodnie ze wskazaniami wydawcy, udziela wywiadów, śledzi
opinie w Internecie.
Drugim, równie ważnym, prowadzonym równolegle wątkiem jest alternatywna wersja ewangelicznej opowieści, podana ze smakiem, bez zadęcia - wręcz przeciwnie z pewnym przymrużeniem oka, lecz co równie ważne, bez zbędnego skandalizowania.
Drugim, równie ważnym, prowadzonym równolegle wątkiem jest alternatywna wersja ewangelicznej opowieści, podana ze smakiem, bez zadęcia - wręcz przeciwnie z pewnym przymrużeniem oka, lecz co równie ważne, bez zbędnego skandalizowania.
Książka Fabera wyróżnia się oszczędną narracją, brakiem rozbudowanych
dygresji, barokowych opisów i wymyślnych komplikacji, dlatego dostajemy do ręki zaledwie
sto siedemdziesiąt stron i to wydrukowanych bynajmniej nie drobnym drukiem. Przy takim
potencjale Dan Brown zrobiłby z opowieści dzieło trzykrotnie dłuższe, a Martin
pewnie całą wielotomową sagę.
Zwięzłość nie jest jednak wadą lecz zaletą książki. Każde
słowo jest tu potrzebne, a każda scena to perełka. Gdybym miała wybrać jedną,
najlepszą, wskazałabym chyba tę, w której Theo czyta recenzje swej książki na
witrynie Amazaona.
Na koniec pozwolę sobie przytoczyć cytat z The Obserwer, gdyż zgadzam się z nim w
całej rozciągłości: „Ewangelia ognia to przezabawna satyra, którą
czyta się jednym tchem”.
Książkę zgłaszam do wyzwania: Z literą w tle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz