JAK RODZI SIĘ PASJA
Autor: Michał Wójcik
Wydawca: Znak Literanova 2018
Stron: 320
Tytuł: Baronówna
ISBN: 978-83-240-3825-1
Od dłuższego czasu (dłuższy oznacz tutaj lata, a nie miesiące) obserwują stały wzrost zainteresowania literaturą faktu, a szczególnie historią. Tak przynajmniej wnioskuję z oznak pośrednich. Z roku na rok coraz więcej książek o tej tematyce pojawia się na półkach księgarń. Można więc założyć, że jest to odpowiedź na zmieniające się gusty czytelników.
Lubię historię, a do tego literaturę faktu od pewnego czasu
przedkładam nad fikcję, zasadniczo więc cieszy mnie ten trend, ale… Zawsze jest
jakieś „ale”. Jak wiadomo, nie zawsze ilość idzie w parze z jakością. Do tego
zauważam pewno rozwarstwienie literatury historycznej. Wydawcy, a może autorzy,
często popadają w jedną z dwóch skrajności: albo serwują nam publikacje do bólu
poważne, bez dwóch zdań wartościowe, ale nudne jak flaki z olejem i porywające
niczym szkolny podręcznik, albo starają się uwieść czytelnika sensacją tyleż
tanią co bzdurną. Chodzi mi o rewelacje typu „Winston Churchill był kobietą w
przebraniu”, „Królowa Elżbieta II nieślubną
córką kucharki”, „Stalin to tajny agent carskiej ochrany”, itd., itp. Czujecie?
Jeśli do tego dodać fakt, że II Wojna Światowa nie jest moim
ulubionym okresem – zdecydowanie bardziej interesują mnie okresy odleglejsze –
nie ma się co dziwić, że po „Baronównę” sięgałam z pewną taką nieśmiałością.
Tymczasem książka Michała Wójcika zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Zarówno
treść, jak i sposób jej podania są bardzo interesujące. Z czystym sumieniem mogę
stwierdzić, że mamy do czynienia z pozycją ze wszech miar godną uwagi.
Sama historia Wandy Kronenberg to literacki samograj. Piękna,
młoda kobieta, sekrety wywiadu, niewyjaśnione tajemnice, knowania, intrygi. Toż to materiał
nie tylko na dobrą książkę, ale i na niejeden film, albo nawet serial. Dodajmy
jeszcze, że w przeciwieństwie do wielu epizodów II Wojny Światowej, opowieść o
Wandzie Kronenberg nie została wyeksploatowana. Prawdę mówiąc, jest to postać
praktycznie nieznana. Doprawdy intrygujące jest jak to się stało, bo wydawać by
się mogło, że o II Wojnie napisano już praktycznie wszystko. Czasem mam
wrażenie, ze przeliczono nawet guziki żołnierzy walczących po obu stronach. A
tu taka gratka! Coś nowego.
„Baronówna” nie
pretenduje do miana pozycji akademickiej. Wójcik bardzo sprawnie korzysta ze
swobody jaką daje autorowi formuła popularno-naukowa. Fragmenty „czystej”
historii przeplata elementami fabularyzowanymi, sprawiającymi, że opisywane
postaci nabierają życia, przestają być abstrakcyjnymi bytami historycznymi, a stają
się prawdziwi ludźmi z krwi i kości. Pozwala sobie na dygresje, czasem usuwa
główną bohaterkę z pierwszego planu, każąc jej na chwile skromnie poczekać
gdzieś w tle i ustąpić miejsca innym postaciom. Między czytelnikiem a bohaterami niezauważalnie
rodzi się więź, opowieść zaczyna nie
tylko interesować na płaszczyźnie czysto intelektualnej lecz także budzi emocje.
Swoboda w prezentowaniu informacji nie wpływa jednak w najmniejszym nawet
stopniu na ich rzetelność. Autor wyraźnie zaznacza gdzie mamy do czynienia ze
zweryfikowanymi faktami, a gdzie mówimy o domysłach czy spekulacjach.
Prawdziwą gratką dla miłośników historii jest aneks
zawierający przedruk najważniejszych, a może po prostu najciekawszych zdaniem
autora, dokumentów wygrzebanych w archiwach podczas poszukiwania materiałów do
książki. Gdyby komuś tego było jeszcze mało, może kontynuować samodzielne pogłębianie
wiedzy wspierając się liczącą kilkadziesiąt pozycji bibliografią.
„Baronówna” została też podobno wzbogacona materiałem
ilustracyjnym. Piszę „podobno”, bo mój egzemplarz recenzyjny zawiera jedynie
spis ilustracji i informacje o źródłach ich pochodzenia. (Egzemplarze
recenzyjne często są wydaniami uproszczonymi). Trudno mi więc ocenić ich
jakość. Na podstawie spisu mogę jedynie domniemywać, że to materiał ciekawy.
A teraz czas na wstydliwe wyznanie. Choć wszystko to co
napisałam powyżej jest szczerą prawdą, to autor „kupił” mnie zupełnie czym
innym. Spójrzmy na okładkę. Cóż tam widzimy oprócz tytułu? Podtytuł: „Na tropie
Wandy Kronenberg – najgroźniejszej polskiej agentki. Śledztwo dziennikarskie”.
Domyślcie się już o co mi chodzi? Ciepło… Ciepło… „Baronówna”
to książka nie tylko o Wandzie Kronenberg. To także książka o śledztwie.
Wójcik zdecydował się na ciekawy krok. Pozwala by czytelnik
towarzyszył mu cały czas w procesie twórczym. Dzięki temu poznajemy dzieje publikacji
od momentu gdy zrodził się pomysł, poprzez wszystkie kolejne etapy. Widzimy jak
to, co początkowo miało być jedynie realizacją kolejnego zlecenia zmienia się w
pasję, a wręcz w obsesję. I to jest właśnie druga opowieść, przeplatająca się z
pierwszą. Opowieść o rodzeniu się pasji. Równie ciekawa jak opowieść o
kobiecie-szpiegu.