Witkowski jak zwykle w formie
Tytuł: „Wymazane”
Autor: Michał Witkowski
Wydawca: Znak Literanova 2017
Stron: 304
ISBN: 978-83-240-4663-8
O Michale Witkowskim
słyszeli nawet ci, którzy niespecjalnie interesują się literaturą. Na czym
polega fenomen tego pisarza?
Cóż, w dobie Internetu,
gdy problemem jest nie tyle brak informacji, co jej nadmiar, trzeba umieć się
sprzedać, wyróżnić z tłumu i, co najtrudniejsze, utrzymać zainteresowanie. A to
Witkowski umie jak mało kto. Potrafi inteligentnie prowokować, intrygować,
przyciągać uwagę. Media go pokochały. Nic więc dziwnego, że każda jego nowa
książka jest wydarzeniem budzącym emocje na długo przed premierą. Krytycy i
czytelnicy z niecierpliwością czekają na kolejne dzieło kontrowersyjnego
pisarza. I oto mamy gorącą powieść – „Wymazane”.
Tym razem autor wziął pod
lupę życie polskiej prowincji, ze wszystkimi jej wadami, śmiesznostkami i
dziwnościami. W zapyziałym miasteczku, gdzieś za Suwałkami, trwa smutne, szare
życie, rządzące się własnymi prawami. Na przekór modzie na prowincjonalizm, wykreowanej
przez popularne seriale, takie jak „Ranczo”
czy „Plebania”, Witkowski nie podążą tropem sielankowej wizji pogodnego,
przyjaznego, małego miasteczka, którego mieszkańcy żyją spokojnym, cukierkowym
życiem. Prowincja Witkowskiego to apatia i degrengolada, to dziwaczna mieszanka
zarozumialstwa, marazmu, mix żałosnych marzeń i równie żałosnych aspiracji. „Polska
Z” – jak określa ją sam autor. Obraz, jak to u Witkowskiego, mocno
przerysowany, ale wciągający i przemawiający do wyobraźni.
Witkowski to baczny
obserwator. Tyleż wnikliwy co bezwzględny
– nie ma litości dla nikogo, kpina dosięga każdego. Dostaje się wszystkim: starym
i młodym, bogatym i biednym, tym z aspiracjami
i tym pogrążonym w bezczynności. Dostaje się nawet jemu samemu. Tak,
tak! W kilku epizodach pojawia się nie kto inny, jak właśnie pisarz Michał
Witkowski we własnej osobie.
„Wymazane” to – przynajmniej
pod względem formy - pozycja bardzo typowa dla Witkowskiego: pełna czarnego
humoru i ironii zahaczającej o absurd. Jak to z groteską bywa - na powierzchni
jest śmieszna, ale wystarczy tylko na chwilę przystanąć, zastanowić się i
zaczyna być zupełnie nie do śmiechu. To, co przed chwilą wydawało się zabawne i
niemożliwe, w rzeczy samej okazuje się smutne i przytłaczające swą prawdziwością,
Autor tego nie wymyślił. Tak naprawdę jest. Taki naprawdę jest otaczający nas
świat. W takiej rzeczywistości żyjemy.
„Wymazane” napisane jest
charakterystycznym językiem, który znamy już z „Drwala” czy „Fynf und cfancyś”.
Autor nie tylko zbliża się do granicy wulgarności, ale wielokrotnie ją
przekracza i to przekracza zdecydowanie zapędzając się w rejony mocno
kontrowersyjne. Jest to z pewnością uzasadnione i wynika ze starannie
przemyślanej koncepcji artystycznej, ale czy nie nazbyt ryzykowne? Na to
pytanie trudno odpowiedzieć, bo każdy czytelnik, czy mówiąc ogólnie, każdy
odbiorca sztuki, ma inną, osobistą granicę akceptacji. Jak w tym starym
dowcipie kończącym się słowami „to nie jest pornol, to ambitne kino europejskie”.
„Wymazane” udowadnia, że
Witkowski jest nadal w świetnej formie. Miłośnicy jego prozy z pewnością nie
będą rozczarowani – dostaną dokładnie to, czego mogli się spodziewać. Ci,
którzy pisarza nie lubią, raczej nie zmienią zdania. A co z tymi, którzy Witkowskiego
nie znają? Nie bardzo wierzę, że tacy istnieją, ale zróbmy na chwilkę takie
założenie robocze. Dla takich osób „Wymazane” to pozycja wręcz wymarzona, aby
zapoznać się z twórczością pisarza, bo Witkowskiego można lubić lub nie, ale z
pewnością warto poznać jego twórczość, a decyzję czytać czy nie czytać podjąć
świadomie.