WYPRAWA DO STAREGO KRAKOWA
Tytuł: Tajemnica domu Helclów
Autor: Maryla Szymiczkowa
Wydawca: Znak literanova 2015
Stron: 288
Panowie Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński, bo to oni kryją się pod pseudonimem Maryla Szymiczkowa, zafundowali czytelnikom smakowitą wycieczkę do XIX wiecznego Krakowa. Rok 1893 powoli zbliża się ku końcowi. Bardzo wścibska profesorowa Szczupaczyńska, jak na krakowską mieszczkę przystało, ma własną hierarchię wartość: dba o dom, dogląda służby, zaciekle rywalizuje z „przyjaciółkami”, których w głębi duszy szczerze nienawidzi. A jednak, gdy staje twarzą w twarz z prawdziwą zbrodnią, budzi się w niej żyłka detektywistyczna. Uzbrojona jedynie w kajecik, ołówek i własny spryt postanawia dociec prawdy, bo wynik działań policji ani trochę jej nie satysfakcjonuje.
Z powyższego można by wysnuć wniosek (w sumie błędny), że
„Tajemnica domu Helclów” to kryminał retro. W przekonaniu tym (błędnym) utwierdza
nas notka redakcyjna. Czas powiedzieć to szczerze: choć wątek kryminalny w
książce występuje, nie on jest najważniejszy. Książka nie jest skierowana do
miłośników krwawych scen, szybkim pościgów i niespodziewanych zwrotów akcji. Oczywiście,
bez zbrodni i następującego po nim śledztwa nie byłoby powieści. Intryga kryminalna
jest tu jednak niczym tyczka podpierająca krzak chmielu. Bez podpory chmiel nie
da rady, ale – jak wszyscy wiemy – nie o tyczkę chodzi. Co jest więc tym
metaforycznym chmielem? O czym jest powieść?
„Tajemnica domu Helclów” to przede wszystkim opowieść o
mieście i jego mieszkańcach. Pełna ciekawostek, anegdot i dygresji. To obraz
Krakowa, którego już nie ma, a może nigdy nie było, bo
autorzy wspaniale żonglują stereotypami: mamy mieszczaństwo
skrępowane przesądami, skąpych krakusów, sprytne żony i ich mężów-pantoflarzy. Jacek
Dehnel i Piotr Tarczyński malują Kraków takim, jakim chcielibyśmy go
widzieć. Kraków ze starych filmów, z dawno przeczytanych książek, z naszych
marzeń. Aczkolwiek, trzeba przyznać, że w tekście nie brakuje też prawdziwych opowieści, takich
jak choćby otwarcie Teatru Miejskiego na placu Św. Ducha czy pogrzeb
mistrza Matejki. To na podstawie tych właśnie epizodów ustaliłam dokładną datę zdarzeń
opisanych w powieści.
Ale to nie wszystko. W „Tajemnicy domu Helclów” mamy też
wspaniałą zabawę z konwencją. Szymiczkowa (udawajmy, że wierzymy w jej
istnienie) co i raz puszcza oko do czytelnika. Każdy, kto lubi książki, bez
trudu dojrzy aluzje do Zapolskiej i Christie. A wszystko to opisane piękną,
delikatnie stylizowaną polszczyzną i
okraszone specyficznym, subtelnym humorem.
I choć intryga nie porywa, choć zagadka nie spędza snu z
powiek, choć akcja toczy się nieśpiesznie, to jednak lektura dostarcza wielu
miłych wrażeń. Pozwala na kilka godzin zapomnieć o rzeczywistości i zanurzyć
się w barwny niejednoznaczny świat starego Krakowa.
Słyszałam już o tej książce. Samo nazwisko Dehnela mnie już do niej przekonuje.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto!
Usuń