Autor: Philip Parker
Tłumacz: Norbert Radomski
Wydawca: Rebis 2016
Stron: 488
Powiedzmy to szczerze – wikingowie są
na topie. W końcu mają swoje pięć minut! Gdzie się człowiek nie obejrzy,
tam natknie się na jakiś ich ślad. A to nordyccy bogowie spoglądają
na nas z kart komiksów Marvela i z plakatów filmu „Thor” , a to
Kanadyjczycy do spółki z Irlandczykami serwują nam serial Michaela
Hirsta „Wikingowie”, a to Bernard Cornwell wyda cykl „Wojny wikingów”.
Wikingomania dopadła także rodzimych autorów, że wspomnę chociażby
o bardzo chwalonym cyklu Artura Szrejtera „Wojny wikingów i Słowian”.
Prawdę mówiąc, ta akurat moda jakoś mnie ominęła. Postanowiłam w końcu
zbadać „o co z tymi wikingami chodzi”, bo muszę przyznać, że z moją
bezbrzeżną ignorancją zaczynałam coraz częściej się czuć wyobcowana
z grona znajomych bardziej biegłych w tym temacie.
Dodatkowym bodźcem do uzupełnienia
braków w erudycji okazało się polskie wydanie książki pióra Philipa
Parkera „Furia ludzi Północy”. Pozycja ukazała się w mojej ukochanej
(i wielokrotnie przeze mnie chwalonej) rebisowskiej serii „Historia”.
I tym razem także się nie zawiodłam. Pięknie wydana książka (elegancka
okładka, solidne wykonanie, ciekawe ilustracje – to cechy
charakterystyczne serii) ma równie satysfakcjonującą zawartość.
Autor zdobył się na odważny krok. Nie
podążył utartą ścieżką, wyrwał się poza obowiązujący schemat wikinga –
krwiożerczej bestii i łupieżcy, który z pianą na ustach, w bitewnym
szale bezlitośnie szatkuje przeciwników. Oczywiście, wikingowie Parkera
to nadal wojownicy, ale autor pokazał też inne aspekty kultury ludów
Północy: poznajemy zaradnych osadników, utalentowanych artystów
i polityków.
„Furia ludzi Północy” pomyślana została
i zrealizowana z ogromnym rozmachem. Parker portretuje wikingów
wielopłaszczyznowo. Najazdy, podboje, sztuka walki, technika wojskowa
i szkutnicza to tylko drobny ułamek tego, co znalazło się w książce.
Autor wyjaśnia jak funkcjonowało społeczeństwo wikingów, jakie
obowiązywało w nim prawo, prezentuje ich poezję, religię
i architekturę. Nagromadzenie informacji aż przyprawia o zawrót głowy.
A wszystko to okraszone mitami, legendami i ciekawostkami.
Jak już wspominałam, nie jestem znawcą
tematu, trudno jest mi więc ocenić książkę pod względem merytorycznym.
Tym niemniej odniosłam wrażenie, że „Furia ludzi Północy” to pozycja
przygotowana bardzo starannie. Świadczy o tym chociażby obszerna
bibliografia, szczegółowy indeks czy liczne przypisy. Przez cały czas
czuć, że autor podszedł do tematu bardzo poważnie. Rzekłabym wręcz,
że chwilami za poważnie. Momentami zdarza mu się zbaczać z kursu
literatury popularnonaukowej i ostro dryfować w kierunku publikacji
akademickiej. Tekst niewątpliwie nabiera przez to powagi, ale za
to trochę trąci podręcznikiem. Jest to szczególnie wyczuwalne w warstwie
językowej. Nie ma w nim obiecanej w tytule furii, jest jedynie bardzo
rzetelna wiedza. Czytając o wikingach, chciałoby się oczyma wyobraźni
zobaczyć starego woja opowiadającego nordycką sagę, tymczasem z kart
książki spogląda na nas profesor w tweedowym garniturze.
Podsumowując. „Furia ludzi Północy”
to z pewnością pozycja bardzo wartościowa, bogate kompendium wiedzy
o dziejach wikingów od czasów legendarnych aż po ich wpływ
na współczesność. Lektura wymaga jednak sporego skupienia. To nie jest
książka do poczytania w pociągu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz