Autor: Stefan Türschmid
Wydawca: Rebis 2016
Stron: 400
Każdy ma swoje ukryte lęki – ja boję
się fanatyków. Fanatyków wszelkiej maści, nawet takich, z którymi
ideologicznie mi po drodze. Fanatyzm przeraża, ale i fascynuje. Jak
to się dzieje, że jakaś idea potrafi owładnąć człowiekiem, wyprzeć
wszystkie inne motywacje? Co sprawia, że ktoś w imię większego dobra
rzuca na szalę życie swoje i innych? Od fanatyzmu do terroryzmu tylko
jeden krok. I o nich właśnie, o ludziach, którzy ten krok zrobili,
opowiada najnowsza książka Stefana Türschmida „Ikony”, poświęconą
rosyjskim terrorystom działającym na przełomie XIX i XX w.
„Ikony” to zbiór bardzo luźno
powiązanych ze sobą opowiadań, traktujących o tak słynnych postaciach
jak Wiera Zasulicz („Żegnaj, Wieroczka!”), Siergiej Diegajew („Mały
wesoły Pell”), Borys Sawinkow („Trzecia Rosja”) oraz Maria Spiridonowa
(„Pięć kopiejek”). Ponadto w siedmiu miniaturkach połączony wspólnym
tytułem „Siedem” poznajemy historię zamachów na cara Aleksandra II.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Język
Türschmida jest płynny, akcja toczy się wartko, wciąga, a autor
uatrakcyjnia ją, dodatkowo wrzucając od czasu do ciekawostkę lub
anegdotkę mniej lub bardziej związaną z fabułą. Jestem przekonana,
że lektura „Ikon” zainteresuje niejedną osobę i być może skłoni
do dalszego, samodzielnego pogłębiania wiedzy.
Największą zaletą książki są wnikliwe
portrety psychologiczne bohaterów. Türschmid stara się zrozumieć
pobudki, którymi kierowały się opisane przez niego postacie, pokazuje
ich psychiczną i moralną ewolucję. Aby uprawdopodobnić tekst, zgrabnie
żongluje narracją pierwszo- i trzecioosobową. „Ikony” są więc w pewnym
sensie także powieścią psychologiczną. Wyraźnie widać, że ten aspekt
opowiadanej historii najbardziej fascynował autora.
Im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym
bardziej upewniałam się w przekonaniu, że głównym źródłem inspiracji
były dla autora powieści – od „Biesów” po „Archipelag GUŁAG”. Książki
to zacne, nie ma więc nic zdrożnego w takiej fascynacji. Gorzej,
że trochę zabrakło czasu na poszukiwania w tekstach naukowych. Pół
biedy, że w żadnym z opowiadań autor nie wychodzi poza powszechnie znane
fakty – w końcu „Ikony” to pozycja beletrystyczna, a nie naukowa.
Gorzej, że czasami mija się z prawdą. Żeby nie być gołosłowna podaję
pierwszy z brzegu przykład.
Punktem kulminacyjnym opowieści o Wierze Zasulicz jest zamach na Trepowa, proces i emigracja. Oto co pisze autor (str. 76):
„Wiera wyjeżdża do Szwajcarii.
Bardzo długo nie może wrócić do Rosji, bo zostałaby natychmiast
aresztowana. Wraca dopiero po latach, po ogłoszeniu przez cara amnestii”.
Tymczasem zamach na Trepowa i proces
miały miejsce w roku 1878. Po ogłoszeniu wyroku Zasulicz rzeczywiście
za namową przyjaciół wyjechała do Szwajcarii, ale wróciła już 1879 r.!
Trudno to nazwać powrotem po latach. Fakt, że nie zabawiła w kraju zbyt
długo i w 1880 roku ponownie wybrała emigrację. Tym razem naprawdę
długą, bo trwającą do roku 1898. Niby więc przekłamanie niewielkie,
ale jednak zgrzyta. Takich drobiazgów jest w książce więcej.
A jeśli już o drobiazgach mowa,
to i redakcja to i owo przepuściła. Odwołam się znowu do opowiadania
„Żegnaj Wieroczka!”. Ostatni podrozdział nosi tytuł „Moskwa, piętnaście
lat później, lipiec 1919 roku”. Prosta matematyka wskazuje,
że poprzedniej wydarzenia powinny mieć miejsce w roku 1904. Nijak się
to nie zgadza z datą wyjazdu na emigrację. Ani pierwszą, ani drugą. Nie
pasuje też data powrotu z emigracji (1898). Właściwie nic nie pasuje.
A skoro już o redakcji mowa.
Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać. Taki mój prywatny bzik, czyli
niekonsekwencja w tłumaczeniu rosyjskich nazw. I tak na stronie 9. mamy
„okna Aleksiejewskiego bastionu” (a więc szyk zdecydowanie obcy
polszczyźnie, żywcem przeniesiony z rosyjskiego), a nieco dalej,
na stronie 14 mamy już Prospekt Angielski (czyli szyk zmieniono
na polski, bo po rosyjsku jest Anglijskij Praspekt). Dla większości czytelników nie ma to znaczenia, ale zawsze trafi się jakaś maruda, taka jak ja.
Czy polecam tę książkę? Trochę tak,
a trochę nie. Wszystko zależy od tego, czego oczekuje potencjalny
czytelnik. Jeśli ktoś szuka dobrej powieści historycznej, z pewnością
„Ikony” go nie zawiodą. Jeśli jednak wiesz już co nieco na temat
historii Rosji przełomu wieków, i chcesz pogłębić wiedzę, poszukaj
czegoś innego. „Ikony” nie dostarczą ci zbyt wielu informacji,
a miejscami mogą nawet zwieść na manowce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz