LISA PRZYGÓD CIĄG DALSZY
Tytuł oryginału: Антикиллер 2
Autor: Danił Korecki
Tłumacz: Danuta Blank
Wydawca: Feeria
Data wydania: 2014-09-25
Liczba stron: 504
ISBN: 978-83-7229-417-3
Zachęcona pozytywnym wrażeniem, jakie zrobiła na mnie powieść „Antykiler” Daniła Koreckiego (o książce pisałam tutaj), po część drugą sięgnęłam natychmiast gdy tylko ukazała się na polskim rynku. Jak to zwykle bywa z kontynuacjami, podchodziłam do niej z całą masą obaw. Czy aby autor nie ciągnie opowieści na siłę? Czy aby nie popsuję sobie dobrego wrażenia, jakie pozostawił tom pierwszy? Czy książka trzyma poziom? I tak dalej, i tak dalej… Ciekawość i chęć poznania dalszych losów bohatera przeważyły jednak nad wątpliwościami i raźno przystąpiłam do czytania. Teraz, gdy lektura już za mną, pora nad podsumowanie.
Pierwsze wrażenie: autor najwyraźniej doszedł do wniosku, że nie ma co ulepszać rzeczy dobrej. Konstrukcja Antykilera 2 jest dokładnie taka sama jak w tomie pierwszym: kilka prowadzonych równolegle wątków, które to splatają się to rozchodzą, te same barwne opisy świata przestępczego Rosji lat 90. ubiegłego wieku, ta sama świetna znajomość realiów, to samo miejsce akcji – Tichodońsk (dla dociekliwych – pierwowzorem miasta jest Rostów na Donem), ten sam główny bohater podpułkownik milicji, Korieniew, zwany Lisem. Mamy tylko jedną nowinkę, za to wielce smakowitą - przedstawione w retrospekcjach sceny z życia obywateli byłych republik wschodnich. Z jednej strony trochę szkoda, że Korecki wpadł w pewien schemat, z drugiej – dobrze, że nic nie zepsuł „ulepszając” na siłę.
Dość zdawkowo wspomniałam o bohaterze, a przecież to on jest siłą napędową książki. Żadne hasła, żadna propaganda, nie powiedzą nam tyle o narodzie, co wykreowany w literaturze obraz obrońcy prawa. To nie przypadek, że angielski detektyw to przede wszystkim znawca ludzkiej natury (taki jest Sherlock Holmes, taki jest Hercules Poirot, taka jest panna Marple), w Skandynawii królują detektywi z problemami, najczęściej na granicy alkoholizmu (albo tacy, którzy tą granicę dawno przekroczyli), Dziki Zachód stworzył samotnego szeryfa, obrońcę wdów i sierot, a Rosja… Korieniewa. Takiego co to chodzi własnymi drogami, nagina prawo, interpretuje je po swojemu, a do przełożonych stosunek ma, powiedzmy, ambiwalentny. Przede wszystkim jednak nienawidzi systemu, trochę przy tym tęskni za dawnymi czasami. Nie, nie za „dyktaturą proletariatu” i nie za „realnym socjalizmem”, ale za czasami, gdy przestępca nie miał więcej praw niż uczciwy człowiek. Oczywiście, jest w tej nostalgii trochę tęsknoty za utraconą władzą, za dniami gdy policjanta (oooops, przepraszam – milicjanta) poważano i bano się, ale… Gdy przypominam sobie paradoksy naszego systemu prawnego, gdzie bohatersko aresztuje się i sprawnie skazuje za kradzież batonika, a milionowe afery ciągną się latami, gdy policja dziarsko łapie się emeryta za przepaloną żarówkę w rozklekotanym maluchu, ale dresa w BMW gnającego jak wariat przez miasto nasi dzielni funkcjonariusze na wszelki wypadek nie zauważają, to zgadzam się z Korieniewem – zdecydowanie coś jest nie tak z naszymi stróżami porządku. I od razu bardziej lubię Lisa – człowieka, któremu żyć przyszło najpierw w jednym, obłąkanym systemie, a potem w drugim - równie szalonym. Jego niechęć do przemian postrzegam nie jako marzenia kryptokomucha czekającego na powrót starej władzy lecz jako tęsknotę za normalnością.
Wracając jednakowoż do meritum. Antykiler 2 nie był takim objawieniem jak część pierwsza. Nie ma się co dziwić – „jedynka” była odświeżającą nowością po zalewie amerykańskiej sensacji, „dwójka” jest jedynie (albo „aż”) bardzo przyzwoitą kontynuacją. Na tyle przyzwoitą, że nie wytrzymałam i kolejne części (trzecią i czwartą) kupiłam w oryginale. To chyba najlepsze podsumowanie.
Wracając jednakowoż do meritum. Antykiler 2 nie był takim objawieniem jak część pierwsza. Nie ma się co dziwić – „jedynka” była odświeżającą nowością po zalewie amerykańskiej sensacji, „dwójka” jest jedynie (albo „aż”) bardzo przyzwoitą kontynuacją. Na tyle przyzwoitą, że nie wytrzymałam i kolejne części (trzecią i czwartą) kupiłam w oryginale. To chyba najlepsze podsumowanie.
Brzmi ciekawie, ale chyba jednak nie dla mnie, mam dziwne obiekcje co do literatury rosyjskiej, chociaż może czasami warto się przemóc i sięgnąć po coś nowego?
OdpowiedzUsuńProponuję się przelamać, chociażby po to, żeby świadomie stwierdzić "to nie dla mnie". A może jednak się przekonasz? Nie oceniam, czy literatura rosyjska jest lepsza czy gorsza od amerykańskiej. Czasami bywa inna, co może być zarówno wadą, jak i zaletą.
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńBierzesz nadal udział w Wyzwaniu Czytelniczym Klucznik? Proszę o zostawienie wiadomości u mnie na blogu pod postem głównym wyzwania ;)
Miałam zamiar po to sięgnąć, nie wiedząc nawet, że istnieje część pierwsza... No to co jak co, ale po tą pierwszą z chęcią sięgnę.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Zdecydowanie lepiej będzie czytać po kolei.
OdpowiedzUsuń