ZNACZNIE WIĘCEJ NIŻ OPIS SKANDALI
Tytuł: Upadłe damy II Rzeczpospolitej
Autor:Kamil Janicki
Seria:Prawdziwe historie
Wydawca:Znak
Data wydania:2013
Liczba stron: 353 (z przypisami i bibliografią
392)
ISBN: 978-83-240-2792-7
„Upadłe damy II
Rzeczpospolitej” Kamila Janickiego wpadły w moje ręce właściwie przypadkiem. Początkowo
nie do końca byłam pewna, czy aby na pewno chcę poświęcić czas na lekturę tej
akurat pozycji. Spoglądające z okładki oczy wampa sugerowały coś pomiędzy
pitavalem a „Pudelkiem” w stylu retro. Tymczasem okazało się, że leży przede
mną niezwykle ciekawa i wciągająca książka. W dużej mierze jest to zasługa
płynnej, potoczystej narracji i przyjemnego języka, choć muszę przyznać, że
trochę razi mnie nadużywanie kolokwializmów w komentarzach odautorskich. Sporadyczne
użycie słów typu „wparowała” ożywia język i nadaje mu posmak naturalności, lecz
nadużyte stwarza wrażenie wysilonego luzu. Są to jednak wpadki drobne, nie zakłócające
ogólnie pozytywnego odbioru stylu autora.
Janicki wybiera sprawy,
którymi żyła ówczesna opinia publiczna, sprawy które przyćmiły na moment burzliwe
życie polityczne owego okresu, w tym „krzykliwego niemieckiego kanclerza”.
Zbrodnie są różne: morderstwa, szantaż, korupcja. Łączy je jedno – zostały popełnione
przez kobiety. Autor unika pułapki, w którą często wpadają biografowie – nie podchodzi
emocjonalnie do swych postaci. Ani ich nie wybiela, ani nie demonizuje. Szuka
jedynie przyczyn, które pchnęły nieszczęsne niewiasty na drogę zbrodni.
Analizuje ich pochodzenie, sytuację materialną, uwarunkowania społeczne i
zmienne koleje losu.
Na szczególną uwagę
zasługuje wierność realiom. Janicki wykonał ogromną pracę gromadząc bardzo
bogate materiały, co przecież wcale nie było takie proste, jeśli weźmie się pod uwagę jak
wiele akt i dokumentów zaginęło w czasie pożogi wojennej. Posiłkuje się zarówno
materiałami z epoki – głównie ocalałymi gazetami i czasopismami (ach, ten
nieodżałowany „Tajny detektyw”!), jak i współczesnymi opracowaniami.
Myli się jednak ten, kto
sądzi, że siłą książki jest zagadka. Wręcz przeciwnie w większości przypadków
od początku wiemy, kto jest winien. „Upadłe damy II Rzeczpospolitej” to przede
wszystkim wspaniały obraz obyczajowości Polski okresu międzywojennego. Już sam
dobór tematu sprawia, że zobaczymy pełny przekrój społeczeństwa: od księżniczki,
przez żonę znanego polityka, po kobiety z warstwy średniej i żydowską
sklepikarkę. Obserwujemy nie tyle dochodzenie (choć oczywiście ono też jest
opisane) ile reakcje społeczeństwa. Widzimy jak prasa „nakręca” sensację, jak
nagina fakty do z góry założonej tezy, jak opcja polityczna reprezentowana
przez dany tytuł wpływa na ocenę faktów, obserwujemy „zamiatanie pod dywan” spraw niewygodnych,
sztuczne kreowanie bohaterek masowej wyobraźni (dziś nazwalibyśmy je
celebrytkami), poznajemy początki kariery (nie)sławnych ludzi, chociażby „czerwonego
prokuratora”, który kilkanaście lat po opisywanych wydarzeniach zostanie ulubieńcem
samego Bolesława Bieruta. A już opisy „obyczajów” prasy II Rzeczpospolitej, niewybrednych
ataków na konkurencję, przybierających czasami postać „wojenek na pióra” to prawdziwa wisienka na
torcie.
I szkoda tylko, że gdy już przeczytamy ostatnią stronę rodzi się
smutna refleksja, jak niewiele się od tego czasu zmieniło.
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz